Geoblog.pl    modrzaszek    Podróże    Islandia    wschodnie wybrzeże
Zwiń mapę
2009
25
sie

wschodnie wybrzeże

 
Islandia
Islandia, Hella
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3077 km
 
Piątek 28.08.2009 - kilkugodzinny pobyt w lagunie lodowej, gdzie ogromne lodowe głazy o przedziwnych kształtach odrywają się od czoła lodowca i dryfują do odchłani oceanu. Między bryłami lodu figlowały foki, nurkując co chwila w poszukiwaniu ryb. Brak słońca, chłód i tradycyjny już wiatr mocno utrudniał fotografowanie. W godzinach popołudniowych rozpoczęliśmy naszą podróż na wschodnie wybrzeże. Przewodniki sugerują, żeby tym terenom nie poświęcać dużo czasu i pożegnać je czym prędzej. Wschodnie fiordy są rzeczywiście mało gościnne. Znaki drogowe ostrzegające o silnych podmuchach wiatru są tam jak najbardziej na miejscu. Trafiliśmy na kiepską pogodę do podróżowania. Przejazd przez te tereny to kilkugodzinna walka z wiatrem, deszczem i górami. Droga wiodła często na klifach tuż nad brzegiem Atlantyku, wznosząc się i opadając na przemian. Zewnętrza strona jezdni bez żadnego zabezpieczenia, wewnętrzna - to ściana góry. Z wysoka, na powierzchni oceanu widzieliśmy wzburzone białe grzywy oraz podrywaną przez wiatr wodę formowaną w leje małego tornada. To był biały szkwał. Zaczęliśmy mieć poważne obawy o nasze bezpieczeństwo. Wiatr nasilał się a deszcz padał momentami poziomo, co niejednokrotnie przesuwało auto na jezdni. Pierwszy raz widziałem dymiące kominy wodospadów - woda zamiast opadać ciężko w dół, z podmuchami wiatru unosiła się wbrew sile ciążenia. Po kilku godzinach jazdy, wieczorem dotarliśmy na miejsce kolejnego noclegu. To była podróż z dużą dawką adrenaliny. Darka bolały nadgarstki od trzymania kierownicy. Na zdjęciu powyżej przydomowe suszenie ryb gdzieś na wschodnich fiordach Islandii. Suszone na słońcu i wietrze ryby mają konsystencję wióra a zapach niezachęcający do jedzenia. Do dziś nie mogę obdarować nikogo takim właśnie suwenirem z wyspy :-))
------------------------------------------------------------------------------------------------------

30.08.2009 - niedziela. Okolice jeziora Myvatn (jezioro meszek, ze względu na okresową obfitość tych owadów) obfitują w geologiczne atrakcje. Jest wśród nich jest czynny wulkan Krafla. Tu ziemia drży prawie codziennie - delikatne wstrząsy rejestrowane są przez urządzenia sejsmologiczne. Jest to okolica szczególnie aktywna w zakresie aktywności wulkanicznej. Naukowcy twierdzą, że Krafla może wybuchnąć w każdej chwili. Ustawione wcześniej tablice ostrzegające o niebezpieczeństwie usunięto, gdyż przyciągały one tylko turystów żądnych mocnych wrażeń. Cienka skorupa ziemi w tym rejonie podnosi się i opada o kilka cm w ciągu doby - magna pracuje i szuka ujścia. W tym rejonie spotyka się kociołki błotne, gorące źródła, bulgoczącą gorącą maź i dziesiątki otworów w ziemi ziejących gorącą parą. To najbardziej piekielny i fascynujący obraz na Islandii. Powierzchnia gruntu na tym terenie jest szczególnie cienka - może się załamać i zapaść, nie wolno więc zbaczać z wyznaczonych szlaków, żeby nie ugotować się w bulgoczącym kociołku żywcem - ja dowiedziałem sie o tym dopiero po powrocie z eksploracji tego terenu ... ale czego się nie robi dla zrobienia dobrego zdjęcia
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 19 wpisów19 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
20.08.2009 - 05.09.2009