Rezerwat Thorsmork robi wrażenie. Mazda pozostała na parkingu w pobliżu malowniczego wodospadu a my dalej specjalnym autobusem o podwyższonym zawieszeniu i na sporo większych i mszerszych kołach niż standardowe. Po kilkunastu minutach jazdy zrozumieliśmy, że to nie przelewki. Droga (off road) w zasadzie jej brak, nie daje najmniejszych szans zwykłym autom, nawet z napędem na 4 koła. Najbardziej ekscytująca była przeprawa przez rwącą, naprawdę dziką rzekę w dolinie lodowców. Nurt niosący spore kamienie ciągle zmieniał ukształtowanie dna, więc autobus z pasażerami jechał jako drugi za pierwszym, tym bez pasażerów, który badał dno rzeki. Udało się w jedną i drugą stronę, ale adrenalina waliła z nadnerczy!